“RZECZ O MOIM BRACIE ZBIGNIEWIE”

“RZECZ O MOIM BRACIE ZBIGNIEWIE”

Zbigniew Michejda

Barbara Michejda-Pinno

Jest wielkim przywilejem, jeżeli można w życiu spłacić dług zaciągnięty wobec innych, a bratu mojemu w sensie duchowym wiele jestem winna. Po jego śmierci inicjatywa przekazania części jego londyńskiego zbioru książek instytucji publicznej podjęta została przez najbliższych jego przyjaciół, a zamiar ten, idąc dalej po jego myśli, rozwinął się wkrótce w utworzoną przeze mnie i wspartą zrozumieniem ze strony mojego męża Andrzeja, Donację imienia Zbigniewa Michejdy. Wybór obdarowanej instytucji padł na Książnicę Cieszyńską jako największą i najbardziej reprezentatywną placówkę biblioteczną całego regionu Nadolzia, z którym Michejdowie byli historycznie związani. Rodowi Michejdów – zasłużonemu dla sprawy polskości Śląska Cieszyńskiego – po dramatycznym podziale tej ziemi w 1920 roku pomiędzy Polskę i Czechosłowację przypadło jednak wziąć udział w ogromnym exodusie inteligencji polskiej z terenów położonych za Olzą, a oderwanych wówczas od Macierzy. Stąd utworzyły się liczne powiązania Michejdów z innymi dzielnicami Polski, gdzie kontynuowali oni swoją działalność zawodową i społeczną zgodnie z zasadami i tradycjami rodziny. Postawa obywatelska i oddanie sprawom kraju były wśród nich stawiane bardzo wysoko, a nazwisko zobowiązywało do spłacania długu zaciągniętego wobec minionych pokoleń.

Na rodowód duchowy Zbyszka złożyło się wiele – ze strony ojca, Władysława, krew rdzennie cieszyńska i polska po Michejdach zasiedziałych od stuleci – zapewne od czasów piastowskich – w Beskidzie Śląskim oraz południowa krew wołoska po babce Ewie; ze strony matki, Stefanii, domniemane pochodzenie francuskie i hugenockie dziadka Marquardta oraz niewątpliwe pochodzenie babki Eleonory ze spolszczonych osadników niemieckich czasu zaborów. Wszystkie te elementy nie zostawały bez wpływu na jego osobowość. Jego indywidualność wzbogacały rozliczne rozmowy z ojcem, który swoimi przemyśleniami dzielił się z dziećmi jak z dorosłymi, mądrość i wyrozumiałość matki, domowe dyskusje na różne tematy, kontakty z rozległą rodziną. Pobyt w Ustroniu w czasie niemieckiej okupacji, aresztowanie rodziców, rozstrzelanie ojca za udział w konspiracji, dzielna postawa matki w obozie koncentracyjnym, wszystko to skłaniało do późniejszych refleksji. Wychowanie przez starszą kuzynkę, Helenę Matulankę, kobietę ciekawą, o poglądach kontrowersyjnych, ale także prowokujących i pobudzających do krytycznego myślenia, przyczyniało się do kształtowania się rozleglejszych horyzontów. Lata gimnazjalne spędzone w Cieszynie – mieście przesiąkniętym atmosferą znajomej sobie i bliskiej kultury, inspiracje ze strony świetnych profesorów, dały jego indywidualności tę pełnię, jakiej oczekuje się od osoby dojrzałej. Studia na Politechnice Gdańskiej – wymarzonej dla siebie z nieokreślonych bliżej powodów, nowe otoczenie, nowe bodźce, liczne znajomości z ludźmi z kręgów ewangelickich, a także z ludźmi o innych nawykach kulturowych, wniosły w świat jego myśli potrzebny ferment. Ten cały złożony ładunek doświadczeń zabrał ze sobą do Warszawy, gdzie niezwykle ciekawe intelektualnie środowisko lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych – matematyków, informatyków, architektów, teoretyków muzyki – pobudzało go do dalszego rozwoju. Warszawa miała się stać polem jego aktywności.

Słowa, które piszę nie mają złożyć się na biogram Zbigniewa Michejdy, a raczej tylko na szkic drogi, która doprowadziła do powstania Donacji jego imienia. Przez dwadzieścia pięć lat – połowę swojego dojrzałego życia – podejmował na terenie Warszawy działania, które wynikały przede wszystkim z jego zainteresowań, ale w równym stopniu z potrzeby przyczynienia się do wspólnego dobra. W swojej pracy w różnych instytucjach związanych z informacją naukową i informatyką – przeważnie o charakterze centralnym czy ogólnokrajowym – odznaczał się naturalnym darem całościowego ogarniania różnych związanych z tymi dziedzinami problemów, wyznaczania im właściwego miejsca, osadzania w realiach i otwierania nowych perspektyw. Równocześnie jednak czynnik myślenia obywatelskiego wyniesiony z domu, z okresu wojny, z lat gimnazjalnych, kazał mu angażować się w podejmowanie i przeprowadzanie ważnych inicjatyw na skalę krajową. W pracach inspirowanych przez siebie w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych zdarzało mu się napotykać przeszkody trudne do pokonania, czasami nie do przebycia. W niektórych jednak przypadkach udawało mu się swoje pomysły i koncepcje doprowadzić do realizacji i w ten sposób mieć swój udział w tworzeniu dobra ogólnego.

Przez pozostałe ćwierć wieku swojego życia zawodowego, będąc na emigracji w Wielkiej Brytanii, dążył do tego, żeby swoim wkładem finansowym przyczynić się do rozwoju nauki polskiej. Miał stale w zamyśle utworzenie fundacji stypendialnej czy też innego rodzaju instytucji, która miałaby historykom w kraju umożliwić poszerzenie swoich studiów czy badań. Mówiąc o tych zamiarach wracał myślami do Cieszyna. Z różnych przyczyn, nie tylko z powodu pochodzenia rodziny czy doświadczeń osobistych, ale także ze względów głębszych, ogólnokulturowych, związki ze Śląskiem Cieszyńskim po przebyciu wszystkich dróg życiowych zdawały się raczej utrwalać niż rozluźniać. W Londynie utrzymywał kontakty z Cieszyniakami, w księgarniach i antykwariatach zbierał cieszyniana, z Cieszynem wiązał też swoje plany na przyszłość. Może była w tym tęsknota za rozleglejszym sposobem myślenia, bo przecież Cieszyn, dzięki swoim tradycjom wielowyznaniowości i wpływom wielonarodowym wydaje się pod wielu względami mniej zaściankowy niż inne większe skupiska miejskie w kraju. Może też była w tych myślach tęsknota za określonym i bliskim sobie typem kultury, który ciągle jeszcze na tle innych dzielnic Polski wydaje się odrębny. Interesowała go specyfika ziemi cieszyńskiej i jej źródła upatrywał nie tylko w wieloaspektowości jej rozwoju, zarówno pod względem narodowościowym, jak i wyznaniowym, ale w jakimś szczególnym zbiegu działających na ten rozwój czynników. Niedaleka perspektywa częściowego zatarcia się granic państwowych w związku z planami przystąpienia Polski do Unii Europejskiej i możliwości odradzania się dzięki temu “małych ojczyzn” leżących na pograniczach dawała mu nadzieję na dalszy, choć jeszcze nieokreślony przez historię rozwój pojęcia jakim stało się Nadolzie. Powiedział kiedyś, że ważniejsze od granic jest to, żeby w tych granicach ludzie mogli swobodnie myśleć, działać i być szczęśliwi.

W rozmowach na temat swoich lektur i pojawiających się publikacji – także tych dotyczących spraw dawnego Śląska Cieszyńskiego czy stosunków polsko-czeskich – wypowiadał się w sposób oględny, bez uprzedzeń i małostkowości. Nie była to w żadnym wypadku postawa konformistyczna, bo tam gdzie sprawę należało określić jasno i jednoznacznie nie wahał się tego czynić. Nie było jednak u niego tendencji do podsycania resentymentow i wzajemnych różnic. Wydawało się, że miał raczej skłonność do rozszerzania zagadnień, z którymi się stykał, a nie do zawężania ich. Był to umysł otwarty na wszystkie sprawy, pozbawiony małostkowości i nienawiści. W pracach historycznych za szczególnie istotne uważał obiektywizm w stosunku do prezentowanych zjawisk, obiektywizm, który uzyskać można dzięki pełnym i reprezentatywnym informacjom pochodzącym ze wszelkich możliwych do wykorzystania źródeł. Cenił wartość naukowej polemiki, ale nie lubił pustosłowia i agresywności. Uważał, że jeśli w publikacjach ukazują się dane niezgodne z prawdą czy też poglądy bezzasadne, nie należy z tego powodu rozdzierać szat, ale podejmować wyzwanie – odpowiednie fakty wydobywać na światło, a błędne osądy rzeczowo odpierać. Był przekonany, że wielką pomocą w argumentacji prowadzącej do przedstawienia własnego punktu widzenia jest znajomość opinii reprezentowanych przez stronę przeciwną i faktów, na których opinie te się opierają. Oczywista jest więc konieczność nie tylko rozeznania w materii, ale i dostępu do wszelkich źródeł.

Donacja imienia Zbigniewa Michejdy, która utworzona została w jego imieniu, ma spełniać tę rolę, jaką – wydaje się – instytucji tego rodzaju sam by wyznaczył. Ma zapewnić badaczom dostęp do jak najszerszych informacji koniecznych dla stworzenia pełnego obrazu zjawisk historycznych i kulturowych zachodzących głównie na Śląsku i dać przez to możność maksymalnej obiektywności i rzetelności osądów. Ma pozwolić na zaznajomienie się z pracami przedstawiającymi poglądy stronnicze, kontrowersyjne czy sporne i umożliwić wzajemną wymianę opinii. Ma ona wzbogacać i uzupełniać księgozbiory cieszyńskie zgromadzone w Książnicy uwzględniając – zgodnie z jej założeniami – cały historyczny obszar Śląska Cieszyńskiego, który ciągle jeszcze, mimo ponad osiemdziesięcioletniego podziału, łączą głębokie i znacznie starsze niż ten podział więzy duchowe. Ma wreszcie pomóc historykom w znalezieniu źródeł tego fenomenu, jakim była i nadal jest kultura całego regionu, pozwolić na wieloaspektowe i wyczerpujące badania w tym zakresie w nadziei, że mogą się one stać inspiracją i pożytkiem dla społeczności całego kraju.

Barbara Michejda-Pinno